Magia Świąt ma to do siebie, że zdarza się głównie na reklamach. I bardzo dobrze. Nie chodzi przecież o to, by wystroić się w garnitur i przybrawszy hollywoodzki uśmiech udawać, że nasze życie to Instagram. W czasie Bożego Narodzenia przede wszystkim chcemy być z tymi, którzy są dla nas najważniejsi – nawet jeśli nie są idealni; bo my raczej też nie jesteśmy.
Pomyślmy o tym przy wigilijnym stole i nie zapomnijmy zostawić przy nim pustego miejsca – nie tylko dla nieproszonych gości, ale też dla tych, co na morzu. A skoro o tym mowa... Jak wygląda Boże Narodzenie na morzu lub na polarnej stacji badawczej?
Boże Narodzenie na statku
Czytając wspomnienia ludzi przebywających w święta z dala od domu, można dojść do wniosku, że w czasie Bożego Narodzenia ogarnia ich przede wszystkim… nostalgia. Nawet jeśli załoga pochodzi z jednego kraju (czy mówiąc szerzej, z jednego kręgu kulturowego) i ma podobne wyobrażenia co do spędzania świąt, to zawsze jest jakoś dziwnie – pojawia się wzruszenie, ale też tęsknota za bliskimi, połączona z rzewnym wspominaniem wigilijnych potraw, szykowanych przez mamy/babcie/żony/niepotrzebne skreślić.
Na statku, podobnie zresztą, jak na lądzie, najważniejszym momentem świąt jest Wigilia. Zwykle rozpoczyna ją wspólna kolacja – i w tym wypadku naprawdę jest ona wspólna, bez podziału na oficerów i zwykłych zjadaczy marynarskiego chleba. Wieczerzę rozpoczyna oczywiście kapitan, a na stole ląduje tradycyjnych dwanaście potraw (a w każdym razie coś w okolicach dwunastu; zresztą, na lądzie też nie zawsze mamy dokładnie tyle i jakoś nikt nie robi z tego powodu szumu).
Bardzo ważnym momentem jest łamanie się opłatkiem, nawet jeśli awaryjnie w tej roli występuje chleb, co jednak zdarza się niezmiernie rzadko. Zwykle załoga dba o to, by z dużym wyprzedzeniem zaopatrzyć się w opłatki, które poza Polską są właściwie nie do zdobycia, nawet w innych chrześcijańskich krajach. Opłatek celebrują właściwie wszyscy, niezależnie od prezentowanego światopoglądu, opcji politycznej, a nawet aktualnie panującego ustroju. Kpt. żeglugi wielkiej, Witold Czapp, przyznał w jednym z wywiadów, że dzielenie się opłatkiem było obowiązkowym punktem programu, nawet w czasach najgłębszego komunizmu.
Podczas wieczerzy wigilijnej zostawia się też puste miejsce dla niespodziewanego gościa, chociaż trzeba przyznać, że na środku oceanu to raczej gest czysto symboliczny. Po kolacji jest wspólne śpiewanie kolęd i długie nocne rodaków rozmowy, a potem… każdy udaje się do swojej koi i próbuje (z różnym skutkiem) nawiązać kontakt z rodziną.
Na statku bardzo częstym elementem jest też choinka – niekiedy nawet żywa (choć tak naprawdę to nieżywa – żywa była, jak jeszcze rosła). Co ciekawe, sztuczna choinka stanowi obowiązkowe wyposażenie wszystkich jednostek Polskiej Żeglugi Morskiej.
Jeżeli w czasie Bożego Narodzenia statek znajduje się w porcie jakiegoś chrześcijańskiego kraju, po Wigilii część marynarzy udaje się na Pasterkę. Zdarza się też, że to góra przychodzi do Mahometa (chociaż to akurat trochę inna religia), czyli księża pracujący dla takich organizacji, jak Flying Angels albo Stella Maris odwiedzają statek i przynoszą drobne podarunki.
Boże Narodzenie na stacji badawczej
Pracownicy stacji badawczej imienia Henryka Arctowskiego przyznają, że święta to dla nich (i dla całej stacji) bardzo szczególny czas – nic więc dziwnego, że w te dni jakoś bardziej doskwierają im kilometry, dzielące ich od domu. Na szczęście, mamy XXI wiek, więc dzięki łączności i systemom komunikacji odległości te można nieco zmniejszyć.
Menu na wigilijnym stole jest jak najbardziej tradycyjne – nie będzie szczególnym zaskoczeniem, że w ten jeden dzień wszyscy pracownicy Stacji wcinają karpia, barszcz z uszkami i grzyby. Jak można się domyślić, wszystkie te elementy (bądź ich składowe) muszą zostać dostarczone z domu, a przynajmniej z regionów, gdzie takie specjały występują.
Podobnie rzecz wygląda na Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie. Są tradycyjne potrawy, najczęściej szykowane przez poszczególnych pracowników, a także ciasta i prezenty (oczywiście te ostatnie muszą zostać zakupione z dużym wyprzedzeniem; jeśli ktoś zapomni o podarunkach, ma problem, bowiem musi przygotować je własnoręcznie z tego, co znajdzie na Stacji).
Jedyną różnicą, jak przyznają pracownicy, jest kwestia gwiazdki – tu nikt nie zawraca sobie głowy szukaniem tej pierwszej, bo akurat gwiazdy widać na Stacji przez cały czas.
Tagi: Boże Narodzenie, Wigilia, tradycja, morze