W miniony piątek prezydent Stanów Zjednoczonych podpisał dokument zezwalający na komercyjne połowy w rezerwacie Northeast Canyons and Seamounts Marine National Monument. Wcześniej teren ten został objęty ochroną przez Baracka Obamę celem ratowania żyjących tam koralowców, żółwi i wielorybów.
Co to za rezerwat?
Poniekąd tłumaczy to jego przydługa nazwa – to głębokie kaniony i podwodne góry, tworzące unikalny ekosystem znajdujący się 130 mil na wschód-południowy wschód od Cape Cod. Obszar został objęty ochroną w 2016 roku, kiedy prezydentem USA był Barack Obama.
Na stronie NOAA czytamy: „te podmorskie kaniony i góry podmorskie skrywają delikatne i w dużej mierze dziewicze głębinowe ekosystemy morskie oraz bogatą bioróżnorodność, w tym ważne głębinowe koralowce, zagrożone wyginięciem wieloryby i żółwie morskie, inne ssaki morskie i liczne gatunki ryb.”
Prawdomówny polityk
Jednym ze sztandarowych haseł administracji Donalda Trumpa jest znoszenie regulacji prawnych, które stanowią "niepotrzebne obciążenie" dla prowadzenia działalności gospodarczej. Jak powiedział urzędnik z Białego Domu, decyzja o zniesieniu ochrony podmorskich ekosystemów jest dobra, bo sprzyja biznesowi.
Trudno zaprzeczyć, że w tym przypadku prezydent USA jest wierny swoim obietnicom wyborczym. W zasadzie jest to godne podziwu (chcielibyśmy, by nasi politycy robili to, co obiecują, zamiast tłumaczyć, czemu się nie da), ale niestety w tym konkretnym przypadku ofiarą polityki padnie przyroda.
Tagi: USA, Trump, ocean, rezerwat