Rzecz działa się w woj. świętokrzyskim. Nadleśnictwo Staszów stwierdziło, że zwierzęta należy wybić, bo zniszczyły zbiorniki retencyjne. Na szczęście presja opinii publicznej sprawiła, że karę śmierci odwołano. Okazało się, że jednak można znaleźć inne rozwiązanie.
O co tu chodzi?
Bobry objął ochroną już Bolesław Chrobry – w tym roku obchodzimy tysiąclecie jego koronacji, więc historia ochrony tych zwierząt jest w naszym kraju dość długa, nawet jeśli motywacją króla nie była jedynie ekologia. Współcześnie bóbr europejski (Castor fiber) podlega w Polsce ochronie gatunkowej, a jego status jest regulowany rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 16 grudnia 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt (Dz. U. z 2022 r., poz. 2380).
W wielkim skrócie polega ona na tym, że bobrów nie wolno zabijać, chwytać, niepokoić, niszczyć ich żeremi – ale w wyjątkowych wypadkach możliwe są odstępstwa od tych reguł.
Jak w kieleckim…
Władze Nadleśnictwa Staszów stwierdziły, że bobry są odpowiedzialne za niszczenie zbiorników retencyjnych zbudowanych za środki UE. Unijna kasa to poważna sprawa, dlatego Nadleśnictwo uznało, że sytuacja jest wyjątkowa i być może uda się uzyskać odstępstwo od zakazu zabijania bobrów. Napisano w tej sprawie pismo Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Kielcach – RDOŚ zapoznał się z jego treścią i wyraził zgodę na zabicie zwierząt.
Sytuacja wywołała oburzenie zarówno internautów, jak i organizacji ekologicznych, w szczególności Stowarzyszenia Nasz Bóbr. Sprawą planowanego wybicia bobrów zajęły się też media, próbując uzyskać u RDOŚ w Kielcach informacje na ten temat – oraz odpowiedź na pytanie, czy zabicie zwierząt to jedyny sposób na wyeliminowanie problemu.
Czy bobry naprawdę szkodzą tamom?
Jak wiemy, bobry akurat tamy budują – jak przyznają specjaliści (nie wyłączając leśników z Nadleśnictwa Staszów), te zwierzęta sprzyjają retencji wody. Oczywiście w sytuacji, gdy bobrza rodzina upatrzy sobie groblę zbiornika retencyjnego jako miejsce na norę i zacznie tam kopać, może dojść do przerwania ciągłości budowli ziemnej i zalania. Nikt nie chce mieć domu czy pola pod wodą – jeśli bobry rzeczywiście stanowiłyby zagrożenie dla życia i mienia ludzi, należałoby je przemieścić (nie zabić) albo uniemożliwić im kopanie w takim miejscu.
Rzecz w tym, że pozwolenie z RDOŚ Kielce nie motywuje odstrzału bobrów potencjalną powodzią, ale niszczeniem upraw leśnych, a miejsca, w których dopuszczono odstrzał, niekoniecznie leżą nad zbiornikiem retencyjnym.
W związku z szumem medialnym odstąpiono od wybicia bobrów – jak informuje Nadleśnictwo, obecnie opracowywane są inne, mniej inwazyjne rozwiązania. Można na przykład… zabezpieczyć groble siatką, co zapobiegnie kopaniu nor. Proste i bezkrwawe.
Tagi: bóbr, Staszów, Kielce, tama, ekologia