Żeglarskie opowieści cz. 2

wtorek, 20 października 2015
Henryk Mąka
Przedstawiamy kolejną porcję zabawnych żeglarskich opowieści znanego marynisty - Henryka Mąki.



PAN SILNY, JA ŁADNA

Stanisław Radwan był jedną z najpopularniejszych postaci przedwojennej Gdyni. Wstąpiwszy ochotniczo do marynarki wojennej zadziwiał swą siłą kolegów marynarzy. Na ich oczach rozrywał łańcuchy, przegryzał monety, wokół palca owijał najgrubsze gwoździe, skręcał i prostował żelazne sztaby. Pokonał wielu siłaczy w Turcji, Egipcie, Maroku i innych krajach, które odwiedzał jako marynarz "Podhalanina", "Wilii", "Niemna" i "Gromu". W Gdyni pokonał amerykańskiego Króla Żelaza – Piątkowskiego, a w Gdańsku olimpijskiego mistrza Archimowitza.

Owiany legendą najsilniejszego marynarza świata, miał Radwan niesamowite powodzenie u kobiet. Lgnęły do niego jak pszczoły do miodu, przyjeżdżały do Gdyni z różnych stron kraju, oświadczały mu się, pisały miłosne listy.

"Pan jest silny, a ja jestem ładna – pisała doń pewna panienka z Krakowa – jeśli się pobierzemy będą doskonałe dzieci".

Nie zastanawiając się długo Staszek Żelazne Szczęki wysłał jej następującą odpowiedź:
"Szanowna pani! Przedstawiona propozycja małżeństwa sprawia mi wiele radości. Mam jednak zasadniczą wątpliwość co do końcowego efektu. Bo jak to będzie, gdy dzieci po mnie odziedziczą urodę, a po pani siłę?".


ŚLEDŹ W ZAŻALENIACH

Władysław Broniewski nie wylewał za kołnierz. I jak na prawdziwego Sarmatę przystało, w charakterze zakąski najbardziej cenił solonego śledzika. Wracając pewnego jesiennego dnia 1951 roku w domowe pielesze, wstąpił do sklepu na rogu ul. Puławskiej i ul. Szustra na Mokotowie. Poprosił o ulubioną rybę polskich wielbicieli wyrobów PMS. Po chwili ekspedientka "wyłowiła" z beczki dorodnego śledzia, po czym trzymając go za ogon... podała znanemu poecie. A ten najzwyczajniej w świecie poprosił o papier.

– Śledzi nie zawijamy – padła typowa dla owego okresu odpowiedź. – Brakuje papieru...
– Nie? To poproszę o książkę zażaleń – powiedział na to Broniewski.

Gdy mu ją podano, poeta nie namyślając się wiele, wyrwał z niej parę kartek, zawinął śledzia i ku zdumieniu personelu spokojnie opuścił ten nieprzyjazny klientom przybytek Merkurego.


GEST CENTKIEWICZA

Znany badacz Arktyki i autor książek popularyzujących ten zimny rejon świata – Czesław Centkiewicz, barwnie i ciekawie opowiadał nieraz w radiu i telewizji o swych przygodach i przeżyciach na dalekiej Północy. Dla przyjaciół, zwłaszcza zaproszonych do swojego warszawskiego mieszkania, miał zawsze "pod ręką" kilka pikantnych szczegółów z życia ptaków i zwierząt przebywających wśród śniegów i lodów. Pewnego wieczoru, gdy jego żona – Alina, krzątała się w kuchni, z zapałem opowiadał o... miłosnych upodobaniach morskich słoni.

– Otóż kiedy taki tłuścioch ma ochotę na miłosne igraszki, uderza swym grubym ogonem w gładką talię lodu. Ooo, tak...

I Centkiewicz, aby unaocznić słuchającemu towarzystwu ten fakt, uderzył otwartą dłonią w blat stołu. Kiedy trzykrotnie powtórzył ten gest, goście gruchnęli chóralnym śmiechem. Bo oto pojawiła się w progu pokoju pani Alina i przymilnie się uśmiechając zapytała męża: – Wołałeś mnie kochanie?


GDZIEŚ PANA WIDZIAŁEM

Podczas festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu milicjanci-radarowcy, zatrzymali jadący z nadmierną szybkością samochód. Przez otwartą szybę wyjrzał Wojciech Siemion.

– O ile się nie mylę – powiedział sierżant z radiowozu – to widziałem już gdzieś pańską twarz.

– To zupełnie możliwe – wypina pierś aktor, wczoraj jeszcze wyśpiewujący z warząchwią w ręku piosenki nad kotłem z żołnierską grochówką – Rzeczywiście, możliwe...

– No widzi pan – ucieszył się milicjant. – Od razu wiedziałem, że był pan już karany!


WRÓCIMY POCIĄGIEM

Wieloletni premier rządu PRL, Józef Cyrankiewicz wizytował w latach sześćdziesiątych port gdyński. Interesowało go szczególnie, co nasze statki ładują i dokąd te towary wiozą.

– Zabieramy drobnice i trochę węgla do Brazylii – powiedzieli marynarze pierwszego statku.

– A z powrotem co przywieziecie – dociekliwie pytał kierownik państwowej nawy.

– Z powrotem przywieziemy kawę! – padła odpowiedź.

– A wy co ładujecie? – pyta premier na drugim statku.

– Stal budowlaną i obrabiarki dla Indii – odpowiadają marynarze – a z powrotem przywieziemy herbatę.

Na trzecim statku nie musiał pytać, co ładują. Widać było, że kawę i herbatę.

– Dokąd to wieziecie? – zapytał.

– Do Związku Radzieckiego.

– A co z powrotem?

– Z powrotem? – smutno odpowiedzieli marynarze. – Z powrotem to przyjedziemy pociągiem!




Henryk Mąka – doświadczony publicysta i pisarz marynista. Ma za sobą kilkadziesiąt rejsów statkami handlowymi, rybackimi i żaglowcami, do wielu zakątków świata dotarł drogą lotniczą. Odwiedził przeszło 100 krajów, wydał ponad 60 książek + 12 małoformatowych o łącznym nakładzie 1,4 mln egzemplarzy. Część z nich była wznawiana, tłumaczona na obce języki, drukowana w odcinkach na łamach gazet i periodyków, na taśmach magnetofonowych udostępniona niewidomym. "Krytyka literacka" nazywa go Kraszewskim mórz i oceanów. Odznaczony Krzyżem Komandorskim OOP, Złotym Gryfem Pomorskim, Pierścieniem Hallera i innymi.

Książki Henryka Mąki dostępne są w Księgarni Internetowej Bellona. Najnowsze z nich to "Katastrofy polskich statków", "Nasi w tropikach" oraz "Admirałowie polskiej floty".



O Autorze

Henryk Mąka

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 16 czerwca

Stocznia w Gandawie przekazała armatorowi Star Clipper wielki pasażerski żaglowiec "Star Flyer", oceniony jako "żeglarski szlagier" z racji rozwiązań technologicznych.
niedziela, 16 czerwca 1991
W Goteborgu kończą się regaty Volvo Ocean Race 9 edycji, wygrywa Mike Senderson na "ABN Ambro Bank".
piątek, 16 czerwca 2006
Zmarł Bernard Moitessier, m.in. słynny z rejsu na jachcie "Joshua" dookoła świata, autor wielu książek żeglarskich, m.in. "Pod żaglami wokół Hornu", Długa droga".
czwartek, 16 czerwca 1994
Serge Madec na "Jet Services V" ustanowił rekord przejścia północnego Atlantyku na 6 dni, 13 godzin, 3 minuty i 32 sekundy. Później rekord ten został pobity przez Steve'a Fossetta na "Playstation" (4 dni, 17 godzin, 28 minut i 6 sekund).
sobota, 16 czerwca 1990