Regaty Transgascogne: Start drugiego etapu
                        
                            poniedziałek, 3 sierpnia 2015
                            
                                
                                    Informacja prasowa | Milka Jung
                                 
                             
                         
                                                1 sierpnia o godzinie 18, z hiszpańskiego portu Luanco wystartował drugi etap regat jachtów klasy Mini przez Zatokę Biskajską – Transgascogne 650. Radek Kowalczyk zdążył z naprawianiem uszkodzonego w pierwszym etapie regat bomu spinakera i ma nadzieję na lepszy wynik w tym etapie. Jednak głównym jego celem jest uzyskanie kwalifikacji do najważniejszych regat sezonu, Mini Transat.
    
        
            .jpg)  fot. Christophe Breschi | 
        
    
„Mam nadzieję, że ta naprawa wytrzyma rejs powrotny” – mówi Kowalczyk. „Tym razem nie cała trasa będzie na spinakerze, więc powinno się udać” – dodaje. „W tym momencie najważniejsze dla mnie jest zakwalifikowanie się do Mini Transat, chociaż nie ukrywam, że bardzo bym się cieszył, gdyby udało mi się przesunąć o kilka miejsc w górę w klasyfikacji”.
Prognoza pogody zapowiada powrót bez większych komplikacji. Żeglarze znów będą płynąć prawie po linii prostej przez Biskaje. Początkowo kursem ostrym pod wiatr, później półwiatrowym, następnie pełnym – z wiatrem i na spinakerach, tak długo, jak się da, dopóki wiatr nie zmieni kierunku.
Wiatr, początkowo szkwalisty, o prędkości ok. 20 węzłów, będzie stopniowo słabł i zmieniał kierunek, od wschodniego do północno-zachodniego. Potem zbliża się front atmosferyczny i związane z nim burze, ale zawodnicy powinni zdążyć dopłynąć do mety przed złą pogodą.
Liderom pokonanie trasy powinno zająć niewiele ponad 24 godziny, tak więc pierwsze jachty znajdą się na mecie najprawdopodobniej w niedzielę wieczorem i w nocy.
„Tym razem trzeba będzie bardziej uważać za sterem” – komentował Radek prognozę pogody przed startem. „Zapowiadany wiatr ma być dość porywisty, co oznacza konieczność reagowania na szkwały o prędkości dużo większej od przeciętnej, a więc więcej pracy dla sternika. Około 20 godzin po starcie prędkość wiatr spadnie z prawie 20 węzłów do około 5, kierunek zmieni się prawie o 180 stopni, wtedy wszyscy zwolnią i postawią spinakery, więc tym razem będziemy mieli szansę płynąć właściwie każdym możliwym kursem. Dla mnie to bardzo dobrze, bo będę mógł porównywać osiągi w różnych warunkach, co w przypadku nowego jachtu jest zawsze bardzo cenną wiedzą. Wciąż się go uczę, chociaż znamy się coraz lepiej” – dodawał żeglarz.
                         
                        Tagi: 
Transgascone, 
Radek Kowalczyk, 
regaty, 
Mini Transat