Zacznijmy od odpowiedzi na pierwsze pytanie: tak, obecnie jest dostępny dla każdego… chociaż nie wszędzie. Przykładowo Polacy muszą w tym celu udać się do Niemiec. Sama ceremonia może się różnić w zależności od woli krewnych, wyznawanej religii oraz okoliczności.
Zacznijmy od naszego kręgu kulturowego
Pochówek na morzu może być przeprowadzony ze statku albo z… samolotu. Ceremonię pożegnania zmarłego przeprowadza duchowny, kapitan albo urzędnik. Forma pochówku jest wypadkową wymagań sanitarnych, lokalnych przepisów oraz wytycznych danej religii.
Kościół katolicki uznaje, że nie należy wysypywać prochów wprost do morza – godną formą okazania szacunku zmarłemu jest umieszczenie jego szczątków w tonącej urnie. Prawosławie wschodnie nie dopuszcza z kolei kremacji, a kościół anglikański naciska na pochówek w trumnie lub zaszytym płótnie, przewidując nawet specjalną formułę na pogrzeb morski: wówczas zamiast tradycyjnego „Oddajemy więc jego ciało ziemi, ziemi, ... z pewną i niezachwianą nadzieją zmartwychwstania” mówi się „Oddajemy jego ciało głębinie, ... z pewną i niezachwianą nadzieją zmartwychwstania ciała, gdy morze wyda swoich umarłych...”
Pochówek na morzu w innych religiach
W hinduizmie pochówek w wodzie po uprzedniej kremacji stanowi standardowe rozwiązanie, najlepiej jednak, by nie był to dowolny zbiornik wodny, ale rzeka Ganges. Z kolei wyznawcy islamu preferują pogrzeb na lądzie; jeśli do śmierci dojdzie na morzu i nie ma możliwości sprowadzenia zwłok, dopuszcza się zatopienie szczątków z przywiązanym do stóp ciężarkiem w takim miejscu, by nie zostały natychmiast zjedzone przez padlinożerców.
W judaizmie jedynym właściwym sposobem pochowania ciała jest przykrycie go ziemią – w innym wypadku jest uznane za „niepogrzebane”. Jedynym przypadkiem dopusczzającym wyrzucenie zwłok do morza jest zagrożenie życia pozostałych załogantów – a i w takiej sytuacji trzeba, w miarę możliwości, postarać się później wydobyć zwłoki. O tym, jak bardzo poważnie wyznawcy judaizmu traktują sprawę pochówku w ziemi najlepiej świadczy historia okrętu podwodnego Dakar. Jednostka zatonęła w 1968 roku, a jej położenie udało się ustalić dopiero w 1999. Jednostka spoczywała na głębokości 3 km. Mimo to zarówno rodziny zmarłych, jak i Naczelny Rabin Sił Obronnych Izraela naciskali, by w miarę możliwości wydobyć szczątki. Nie udało się.
Pogrzeb na Bałtyku – jak go zorganizować?
W polskim prawie kwestię pochówku na morzu reguluje art. 16 ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Czytamy w nim:
Art. 16. [Pochowanie przez zatopienie w morzu]
1. Ciała osób zmarłych na okrętach będących na pełnym morzu powinny być pochowane przez zatopienie w morzu zgodnie ze zwyczajami morskimi. W przypadkach, kiedy okręt może w przeciągu 24 godzin przybyć do portu objętego programem podróży, należy zwłoki przewieźć na ląd i tam pochować.
2. Wyjątki od przepisów ust. 1 mogą być czynione przez kapitana okrętu z uwzględnieniem wskazań sanitarnych i wojskowych, jeżeli chodzi o okręty wojenne lub inne używane dla celów wojskowych.
Oznacza to, że aby spocząć w morzu, trzeba umrzeć na statku – i to najlepiej na środku oceanu. Okazuje się jednak, że jest inny sposób. Istnieją firmy trudniące się organizacją pochówków w innych niż Polska krajach unijnych – np. w Niemczech. Tam niektóre landy dopuszczają pogrzeb morski po uprzednim skremowaniu oraz dopełnieniu niezbędnych formalności — potrzebne są m. in.:
Na Bałtyku tego rodzaju pochówek dopuszczają gminy Lubeka, Stralsund, Uznam, czy Warnemünde. Na statku można zorganizować nabożeństwo żałobne lub uroczystość świecką, a prochy złożone w biodegradowalnej urnie (rozrzucanie jest zabronione przez niemieckie prawo) oddawane są do wody 3 mile od brzegu.
Tagi: pogrzeb, morski, pochówek, morze, przepisy