Poznaliśmy się w roku 1963, na spotkaniu gdańskich marynistów. On starszy już wiekiem kaszubski pisarz, autor owianej legendą rybackiej powieści "Kutry o czerwonych żaglach" i kilku innych książek. Ja, autor dwóch pierwszych publikacji i dwóch dopiero rozpoczętych, który był zarazem prezesem szczecińskich marynistów, marynistów w których istnienie w Trójmieście nie bardzo chciano wierzyć.
Henryk Mąka |
Ale Augustyn Necel wierzył, niektórych – np. Czesława Sosabowskiego, który łowił ryby na Zalewie Szczecińskim – znał osobiście. Rozmawiało nam się wyjątkowo miło i serdecznie, jako że niedawno jeszcze łowiłem śledzie i dorsze na Morzu Północnym. Nasze drugie spotkanie miało miejsce w Szczecinie, w roku 1966, gdy w Zamku Książąt Pomorskich zorganizowaliśmy ogólnopolski Sejmik Twórców Morskich. Pokazałem mu wtedy Bramę Królewską, gdzie zorganizowaliśmy siedzibę Klubu Marynistów, urządzaliśmy wystawy malarstwa, książek i fotografii, zaprosiłem go na kolejny Wtorek Morski. Po raz trzeci spotkaliśmy się na Kongresie Kultury Polskiej w Warszawie. Obaj reprezentowaliśmy marynistykę i w jej sprawach występowaliśmy publicznie.
Augustyn Necel urodził się w 1902 roku w Chłapowie koło Pucka. Mając lat czternaście wypływać zaczął z ojcem na morze typową pomeranką, którą po latach tak opisał:
„Ojcowska łódź miała dwadzieścia cztery stopy długości na stępce, a osiem stóp szerokości na ławie czołowej. Do niej przymocowany był tzw. kozioł, w którym stał maszt i kręcił się jak w zawiasach. Rozpiętość żagli wynosiła czterdzieści metrów. Składały się z grotu, fokżagli, kliwera i topżagla. Ojciec mój był szyprem na tej pomerance, która była bardzo sprawna i szybka. Z mojej rodzinnej wsi Chłapowa wypływało takich pomeranek siedem. Tyle samo z Wielkiej Wsi i Karwi. Zaś z Tupadeł i Osinowa po cztery.”
Augustyn Necel |
Ukończył tylko cztery klasy pruskiej szkoły, ale po polsku umiał czytać i pisać. Stało się to głównie za sprawą rycerza kaszubskiej polskości, Antoniego Abrahama, który sprzedając maszyny do szycia przywoził także swym konnym pojazdem polskie gazety i książki zarówno do Chłapowa, jak i do innych miejscowości kaszubskich. Młodociany Gust, bo tak nazywali go rybacy z maszoperii, rozczytywał się w aktualnie wydawanej trylogii Sienkiewicza, szczególnie w "Ogniem i mieczem", a potem opowiadał kolegom co ciekawsze wątki tej powieści. Prosili go więc rybacy, aby czytał im na głos całą książkę. I tak się stało. W wolnych od pracy chwilach, tak na pomerance jak i na strądzie (brzegu) poznawali Kaszubi rycerskie dzieje Skrzetuskiego, wielkie czyny wojenne Podbipięty, krotochwile i zabawne przypowieści Zagłoby. Niejako z rozpędu czytał im potem fragmenty "Pana Wołodyjowskiego" i "Potopu". Nic dziwnego też, że właśnie młodociany Gust i rybacy z Chłapowa, Wielkiej Wsi, Pucka i Jastarni pod niezawodną wodzą Abrahama brali czynny udział w agitacyjnych akcjach na rzecz polskości Kaszub i ich przynależności do Rzeczypospolitej, tłumnie uczestniczyli potem w puckich zaślubinach Polski z morzem.
W niepodległej Polsce Augustyn Necel prenumerował różne gazety i periodyki. Wypożyczał książki Żeromskiego i innych pisarzy, uczestniczył w kursach dokształcających, wyrobił sobie książeczkę żeglarską. Na ojcowskiej pomerance „rybaczył” bowiem do 1925 roku. Następne trzy lata pływał na statkach handlowych różnych bander, poznawał daleki świat. W roku 1928 został pracownikiem Centralnego Laboratorium Rybackiego Helu, zbudował dom, założył rodzinę. A co najważniejsze, zaczął pisać. Debiutował w 1931 roku opowieścią napisaną kaszubską gwarą, wydrukowaną w almanachu opublikowanym przez wydawnictwo Ligi Morskiej i Kolonialnej. Wojna (w kampanii wrześniowej służył w pułku strzelców konnych, podczas okupacji działał w szeregach AK) przerwała jego twórczą pasję. Ale zaraz po jej zakończeniu wrócił do przelewania swych myśli i doświadczeń na papier. Już w „Kalendarzu Morskim” z 1946 roku ukazały się dwa jego opowiadania. Ale na prawdziwie literacki debiut trzeba było czekać jeszcze kilka lat. Były perturbacje. Rybak pisze o rybakach? Dopiero gdy rękopis książki Kutry o czerwonych żaglach uznali za rewelację gdańscy literaci Jan Piepka i Franciszek Fenikowski, została ona wydana w 1955 roku.
|
Po entuzjastycznym przyjęciu "Kutrów" przez krytykę i czytelników, następne jego książki spływały na księgarskie półki jak po sznurku. "Saga o szwedzkiej checzy" – 1958, "Maszopi" i "Okrętnicy spod nordowej gwiazdy" – 1959, "Krwawy sztorm" – 1960, "Złote klucze" – 1962 itd. Wiele miejsca w swej twórczości poświęcał Augustyn Necel kaszubskim tradycjom. Chętnie sięgał po baśnie, klechty, legendy i podania ludowe, ożywiał kaszubskie demony, purtki i stolemy. W sumie ma za sobą 16 książek, które nieraz wznawiane były w dużych nakładach. Nic dziwnego, że nazywano go kaszubskim Sienkiewiczem lub najsławniejszym pisarzem Ziemi Kaszubskiej.
Gdy w 1976 roku odszedł na wieczną wachtę płakali najstarsi i najtwardsi jego ziomkowie. Do dziś pamiętają o nim w rodzinnym Chłapowie, przypomina o nim tablica na ścianie domu we Władysławowie, gdzie mieszkał i tworzył oraz szkoła w Mieroszczynie, której nadano imię pisarza. Pamiętają o nim, bo choć Neclów na Kaszubach jest wielu, AUGUSTYN Necel jest jeden jedyny. Niepowtarzalny.